Święto Kwitnących Jabłoni to wydarzenie obchodzone od 1959 roku, które przyjmowało różne nazwy: Dni Kwitnących Jabłoni, a potem Święto Kwitnących Jabłoni. Początkowo, kiedy zbudowano stadion przy obecnym Zespole Szkół w Grójcu, właśnie tam odbywały się te imprezy. Do miasta przyjeżdżały wozy z jedzeniem. Na ten czas ulica Poświętne była zamykana, ponieważ w tym miejscu odbywał się szeroko pojęty handel obwoźny.
Wydarzenie z reguły zaczynało się w godzinach porannych i trwało przez cały weekend. W ciągu dnia organizowano zawody sportowe, konkursy międzyszkolne oraz taneczne. Prezentowano również akademie artystyczne, przygotowywane przez dzieci i młodzież. Swój udział w święcie miały też najlepsze grójeckie restauracje. Rzecz kończyła się z reguły w formie „zabawy ludowej” i bez gwiazd dużego formatu.
Dopiero w latach 90-tych władze miasta oraz dyrektor Centrum Kultury Regionalnej (obecny Grójecki Ośrodek Kultury) zaczęli zmieniać format imprez Święta Kwitnących Jabłoni. Do Grójca co roku zapraszano znanych i popularnych artystów z polskiej sceny muzycznej. Od tamtego czasu do miasta zawitały takie gwiazdy jak m in.: Golec Orkiestra, Kayah, Manaam, Lady Pank, Katarzyna Nosowska, Happy Sad, Zenon Martyniuk oraz wiele innych.
W ostatnich latach impreza podzielona jest na dwie części odbywające się na targowisku w Kobylinie oraz tę zorganizowaną na grójeckim rynku. Pierwszego dnia na targowisku organizowane są występy lokalnych artystów oraz dzieci i młodzieży. Tutaj też swoje podwoje otwiera wesołe miasteczko, stoiska handlowe i gastronomiczne. Ostatniego dnia na grójeckim rynku występuje gwiazda wieczoru. Podczas wydarzenia Święta Kwitnących Jabłoni organizowane są konkursy związane z najsłynniejszym towarem exportowym z naszego regionu czyli tytułowym jabłkiem. Ponadto prowadzący wielokrotnie podejmują się konkursów historycznych związanych ze słynnymi postaciami historycznymi z grójecczyzny.
Remigiusz Matyjas- znany historyk i autor wielu publikacji na temat regionu pisał o tradycjach i inspiracjach Święta Kwitnących Jabłoni na łamach miesięcznika Życie Grójca:
Na przestrzeni 60 lat istnienia Święto Kwitnących Jabłoni zmieniało się wraz z czasami, ludźmi, którzy je tworzyli i dla których było tworzone. I chociaż nie brak w Grójcu osób twierdzących, że spokojnie mogłyby się bez niego obejść, sens jego kultywowania wydaje się oczywisty, w imię zachowania regionalnych tradycji i lokalnej tożsamości.
Za sukces należy uznać już to, że ŚKJ przetrwało trudny dla kultury okres transformacji ustrojowej, że nie wzięła wtedy góry opcja potraktowania go jako reliktu PRL-u, że nowa władza nie uznała, że wszystko, co było przed nią, było złe i wymaga unicestwienia. Święto obroniło się też przed cywilizacją: dziesiątkami kanałów telewizyjnych, Internetem itd., aczkolwiek nie stanowi już, bo nie może stanowić, takiej atrakcji i nie pełni już tylu funkcji, jak w epoce tzw. komuny. Trochę szkoda, bo niektóre aspekty nadal są aktualne.
Klęska urodzaju
Każdy, kto chociaż trochę liznął dziejów gospodarczych Polski albo żyje z ziemi, wie, nasze rolnictwo, nie licząc XVI w., niemal zawsze cienko przędło. Grójeckie sadownictwo, stanowiące całkiem nową branżę, tak naprawdę rozkwitło dopiero po II wojnie światowej, od razu stając się przedmiotem mitologizacji (milionerzy), podczas gdy rzeczywistość nie zawsze wyglądała różowo. Wacław Przytocki, zastępca przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Grójcu, nie wymyśliłby Dni Kwitnących Jabłoni, gdyby nie klęska urodzaju 1958 r. W porównaniu z dniem dzisiejszym produkowano tyle owoców, co kot napłakał, ale możliwości przemysłu przetwórczego przedstawiały się tak mizernie, że rowy i pola pachniały zgniłkami. Potrzebowano postępu, promocji, rozbudowy rodzimych przetwórni – i właśnie przede wszystkim temu nowe święto miało służyć. Stąd w jego pierwszych programach m.in. sejmiki sadownicze, wizyty ambasadorów bratnich państw socjalistycznych, do których moglibyśmy potencjalnie eksportować jabłka.